Ale Meksyk!
Gdy w styczniu zastanawiałam się, jakie miejsca odwiedzę w 2019 roku, myślałam, że największą wyprawą będzie podróż autostopem przez Bałkany. Uważałam, że jak uda mi się dotrzeć na Słowację, to będzie to mój sukces. 4 miesiące później znajomy z Klubu Podróżników BIT rzucił hasłem, “może urządzimy BITową integrację w… Meksyku?”. Ceny lotów były wówczas bardzo kuszące, dlatego do Meksyku wybraliśmy się SIEDEMNASTOOSOBOWĄ ekipą!

19 września rozpoczęliśmy zwiedzanie Meksyku, a 1 października zakończyliśmy przygodę z półwyspem Jukatan. Od miesiąca marzę, by pojechać tam raz jeszcze :).
Bilety. Wyszukiwarki tanich lotów bardzo często podsuwają nam ciekawe cele podróży. Nigdy nie wiesz kiedy, dokąd i za ile znajdziesz lot na studencki budżet, dlatego warto mieć odłożonych trochę groszy na spontaniczne decyzje. Bilety do Meksyku kupiłam za 1244 zł w obie strony. Leciałam z Barcelony przez Amsterdam i Mexico City do Cancun. Tydzień od daty zakupu ceny wzrosły o 1000 zł. Wniosek? Gdy nadarzy się okazja, nie czekaj – kupuj bilety bez zawahania się.
Transport. Ze względu na to, że Meksyk zwiedzaliśmy tak liczną ekipą, zdecydowaliśmy się na wynajem samochodów. Każde auto miało swój plan wycieczki, natomiast na trasie spotykaliśmy się nieustannie. Ceny najmu i paliwa nie są wysokie, przede wszystkim wtedy, gdy koszty dzieli się między 4-5 pasażerów. Wypożyczalnie wymagają od klientów posiadania kart kredytowych. Gdy masz tylko kartę debetową, pojawia się problem i musisz uzbroić się w cierpliwość, aż znajdziesz wypożyczalnię, która taką kartę zaakceptuje.
Nocleg. Nikogo nie zszokuję, pisząc, że noclegów szukaliśmy przez booking oraz airbnb. Przy rezerwowaniu lokum warto sprawdzić, czy w pokoju jest klimatyzacja. Bez niej (mimo wszechobecnych wiatraków) ciężko jest w nocy zmrużyć oko. Pierwsze 3 dni spędziliśmy w Playa del Carmen, gdzie wynajęliśmy ogromną siedemnastoosobową willę. Następnie w 13 osób udaliśmy się na noc do Cancun, skąd zwiedzaliśmy Isla Mujeres, a w dalszych częściach podróży rezerwowaliśmy już noclegi osobno, gdyż każdy samochód posiadał swój plan podróży.
Pieniądze. Walutą w Meksyku jest pesos. W wielu miejscach można płacić kartą, natomiast warto mieć na uwadze, że bez gotówki się nie obejdzie. Korzystając z karty Revolut, można bez problemu wypłacić pieniądze z każdego bankomatu, ale należy przygotować się na to, że od każdej wypłaty pieniędzy zostanie pobrana (spora) prowizja. Dlatego lepiej wypłacać rzadziej, ale więcej, niż częściej, ale mniej. Mówiąc o pieniądzach, nie da się nie wspomnieć o napiwkach. Daje się je na każdym kroku. Wielu Meksykanów wprost się o nie upomina. Płacąc kartą za obiad, kelner zawsze pyta, ile procent od rachunku chcemy przeznaczyć na jego napiwek. Najczęściej wybieraną opcją jest 10%.
Targowanie. Jeżeli nie umiesz się targować, to w Meksyku z pewnością się tego nauczysz. Targować trzeba się niemalże na każdym kroku, czy to kupując pamiątki, kokosy, płacąc za parking, czy płacąc za toaletę. Dzięki temu można kupić kubek w Chichen Itza za 100 pesos, a nie za 300 lub kokosa za 30 pesos, a nie za 50. Ceny, które podają nam Meksykanie, zawsze są zawyżone, dlatego nie musimy mieć wyrzutów sumienia, obniżając je o 10, 20, czy 30%.
Jedzenie. Na tydzień przed wyjazdem braliśmy probiotyk, przez całą podróż również, aby obca flora bakteryjna nam nie zaszkodziła. Większość ekipy ochroniło to przed zatruciem, dlatego polecam ten patent każdemu. Oprócz tego nie warto unikać ostrych potraw, sosów, ponieważ one również (jak się okazało) bywają pomocne. Meksykańska kuchnia jest bardzo dobra. W każdej knajpce jako przystawkę dostaje się nachosy. Na danie główne można zjeść np. tacos, burrito, czy quasadille. Moim największym zaskoczeniem były marquesittas – “naleśniki” z nutellą, bananem i…serem żółtym, które można kupić od ulicznych sprzedawców. Mówię Wam, raj dla podniebienia!
Toalety. Pierwszą styczność z meksykańskimi toaletami mieliśmy na lotnisku w Mexico City. Dosyć zdziwieni byliśmy, gdy na drzwiach przeczytaliśmy, że papier toaletowy należy wyrzucać do kosza na śmieci, a nie do kibelka. Należy tak robić wszędzie: w restauracji, w hotelu, na stacji benzynowej. Wynika to z tego, że ze względów ekonomicznych produkcja niektórych papierów toaletowych nie uwzględnia biodegradowalnych składników, co powoduje zatykanie się kanalizacji.
Cenoty. Zwiedzając Meksyk, nie można przejść obojętnie obok cenot. Przepiękne, niesamowite, a przede wszystkim przynoszące ochłodę podczas upałów. Idealne miejsce na kąpiele w kapoku i bez. Wstępy w większości przypadków są płatne.
Plaże. Wiele plaż na Jukatanie jest płatnych. Trzeba być czujnym, by nie dać się oszukać. Gdy Meksykanin będzie proponować Ci piękną, całodobową plażę za 100 pesos, zastanów się dwa razy, czy chcesz z tej opcji skorzystać i dopytaj, czy brzeg nie jest przypadkiem kamienisty. Gdy uda Ci się trafić na darmową i piaszczystą plażę, z pewnością będzie ona rajska. Moim faworytem zdecydowanie jest plaża na wyspie Holbox – będąc w Meksyku, nie można jej nie odwiedzić.
Wszystko, o czym wspomniałam powyżej, to tylko garść informacji o Meksyku. Jest to kraj fascynujący i zachwycający. Nasza podróż trwała krótko… Jak dla mnie – za krótko.
~ Karolina Walczak