Rzym, znany jest jako Wieczne Miasto.
Punkt obowiązkowy na backpackerskiej liście. W tym także na mojej.
Nie znam osoby, która nie potrafiłaby wymienić jego najważniejszych atrakcji, nawet jeśli nigdy w Rzymie nie była. Wydawać by się mogło, że wszystko o nim wiemy, że niczym nie jest w stanie nas zaskoczyć. Ciężko zliczyć wszystkie publikacje, które powstały na jego temat. Miasto, które zostało zwiedzone i opisane wzdłuż i wszerz. Z zaskakującą szczegółowością.
To wszystko jednak nie ma znaczenia. Bo żadne zdjęcie, film czy przewodnik nie są w stanie oddać tego niesamowitego, jedynego w swoim rodzaju klimatu. Klimatu miasta, które urzeka i uwodzi. Klimatu, który sprawia, że chcesz poznać go bardziej i poczuć go więcej. Klimatu, który wciąga Cię coraz bardziej, otula mgiełką zachwytu aż do momentu, w którym przyrzekasz sobie, że jeszcze tu wrócisz.
Ja opowiem Wam o miejscach, które najbardziej mi się podobały. Na pewno nie znajdziecie tu planu zwiedzania, rozpisanego punkt po punkcie dla każdego dnia oddzielnie. I choć sama bardzo lubię czytać takie gotowe plany wyjazdów, to jednak uważam, że w tym przypadku to nie ma sensu. A dlaczego? Cóż, nie da się ukryć, że nie jestem zwolenniczką odhaczania kolejnych punktów z listy. Wolę zobaczyć mniej, ale dokładniej. I zamiast biegać od atrakcji do atrakcji wolę przysiąść na jakimś małym placyku, przyglądać się mieszkańcom, posmakować dobrego jedzenia i wsłuchać w szum miasta i choć na moment “poczuć się jak w domu”.
Ale do rzeczy. Co w Rzymie zachwyciło mnie najbardziej?
Hmm… pierwsze skojarzenie, które przychodzi mi na myśl to jaśmin. Zaskoczeni? Ja byłam i to bardzo!
Na każdym placyku, w każdej uliczce, w najmniejszym zakamarku, dosłownie wszędzie unosił się słodki zapach kwitnącego jaśminu. Całe miasto, jak okiem sięgnąć przystrojone było cudnymi białymi kwiatami. Jeśli i Wy chcecie tego doświadczyć, to koniecznie wybierzcie się do Rzymu w maju. To naprawdę robi wrażenie i pobudza zmysły.
Miłośnikom cytrusów z pewnością spodoba się Ogród Pomarańczowy. Położony na Awentynie, z tarasem widokowym, z którego rozciąga się wspaniały widok na moją ulubioną dzielnicę, czyli Trastevere (Zatybrze). A jeśli kogoś interesuje moda ślubna w wydaniu włoskim, sobota będzie idealnym czasem na odwiedzenie tego miejsca. Właśnie tego dnia, już od wczesnych godzin popołudniowych odbywa się tam mnóstwo sesji ślubnych.
Wracając do Trastevere, cóż to chyba najbardziej kolorowa i radosna dzielnica w całym mieście. Miejsce idealne dla wszelkiego rodzaju artystów. Mnóstwo tam małych galerii, warsztatów czy uroczych sklepików. Także cukierni i kawiarni. I oczywiście restauracje, jedne z lepszych w mieście. Zwłaszcza Tonnarello, gdzie jadłam chyba najlepszą lasagne w życiu. Jeśli tam będziecie, to niech Was nie zrażą długie kolejki, dla takiego smaku warto poczekać.
A Ci, którzy zamiast makaronu wolą lody, koniecznie powinni wybrać się na gelato do Tiberino. Wyznaję zasadę, że na wyjeździe kalorii nie liczę, więc najlepiej lody i kawa, albo kawa i ciacho! Wtedy koniecznie do Giollitti. I nie zapomnijcie spróbować Baci, to taka lepsza wersja Ferrero Rocher, duuużo lepsza!
Jeśli Rzym to Koloseum, jeśli Koloseum to Forum Romanum i Palatyn. Czy warto? Tak! Zdecydowanie! Nawet moja siostra, która nie jest szczególną zwolenniczką historii, była zadowolona. Pewnie najbardziej ze zdjęć, które zrobiła sobie na tle Koloseum, ale przymkniemy na to oko. Najlepiej wybrać się tam z samego rana i udać prosto do kas znajdujących się przy Forum, wtedy otrzymacie bilet z wejściem do Koloseum zarezerwowanym na konkretną godzinę. Pozwoli Wam to zaoszczędzić kilka godzin stania w kolejce.
Za co jeszcze pokochałam Rzym? Za liczne źródełka, z których można zaczerpnąć wody do picia. Pewni, że wody Wam nie zabraknie, możecie ruszać na podbój starożytnego Rzymu.
Skoro o wodzie mowa, to nie ma nic milszego niż spacer wzdłuż Tybru, najlepiej wieczorem, kiedy miasto jest pięknie oświetlone. Punktem docelowym może być np. Zamek Św. Anioła, gdzie każdego wieczoru lokalni muzycy prezentują swoje umiejętności. A widok z samej góry silnie konkuruje z tym, który można zobaczyć z Kopuły Bazyliki Św. Piotra. Nie powiem Wam, który jest lepszy. Oceńcie to sami!
Należałoby też wspomnieć o licznych miejskich fontannach. Najsłynniejsza z nich to oczywiście Fontanna di Trevi. Wrzuciłam do niej kilka drobnych monet, co podobno zapewni mi powrót do Wiecznego Miasta. Z Fontanną di Trevi związana jest ciekawa historia. Podobno architekt rozgniewany na golibrodę, który narzekał na hałaśliwych robotników, kazał wybudować wazon, który zasłaniał mu cały widok na fontannę. Czy to prawda? Nie wiem, ale wazon cały czas stoi.
Pomimo całego uroku Fontanny di Trevi o wiele bardziej spodobała mi się Fontanna Czterech Rzek, ulokowana w samym centrum Piazza Navona. Możecie ją kojarzyć z filmu „Anioły i Demony”, ze sceny, w której grający główną rolę Tom Hanks ratuje jednego z uprowadzonych kardynałów. P.S. Jeśli nie oglądaliście tego filmu, to musicie to koniecznie nadrobić!
Nie można zapomnieć o Schodach Hiszpańskich na Piazza di Spagna. Każdej wiosny odbywają się tam pokazy największych domów mody, których w okolicznych uliczkach nie brakuje. Prawdopodobnie jest to jedna z najmodniejszych i bardziej luksusowych dzielnic w całym mieście. Ponoć, jak głosi jeden z przesądów, nie należy na schodach jeść.
Interesujące jest to, że w mieście jest pełno kotów. Ich miłośnicy powinni udać się w kierunku Largo di Torre Argentina. Jest to plac, na którym znajdują się ruiny budowli z okresu republiki, wśród których dom urządziły sobie właśnie bezdomne koty. Jest ich tam całe mnóstwo, nigdy nie wiedziałam tylu kotów w jednym miejscu na raz.
Bez wątpienia najlepszym miejscem, w którym można poczuć prawdziwie włoski klimat, jest Campo de Fiori. Miejsce, któremu nawet Czesław Miłosz poświęcił jeden z wierszy. To plac na którym każdego dnia odbywa się targ, w którego trakcie można spróbować lokalnych przysmaków takich jak wina, sery, owoce czy wędliny. Udało mi się dorwać tam prawdziwe Włoskie Limoncello. Targowanie się jest bardzo mile widziane.
Słusznie się mówi, że Rzym to miasto, które nigdy nie śpi. Powiedziałabym nawet, że nocą jest jeszcze piękniejsze. Mogłabym jeszcze wiele o nim pisać, ale najlepiej będzie, jeśli sami się tam wybierzecie. Gwarantuje Wam, że pokochacie ten cudowny włoski klimat, zawsze serdecznych i uśmiechniętych ludzi. Nie ważne czy słońce, czy deszcz, Włosi zawsze są szczęśliwi i radośni. I tą radością obdarzają wszystkich wokół. Nie bójcie się zgubić, wejść w uliczkę, której nie macie na mapie. Może odkryjecie coś, czego nie ma w przewodnikach, a co okaże się najlepszą atrakcją całego wyjazdu. Kosztujcie lokalnej kuchni, koniecznie zamawiajcie wino do obiadu. Nie wiem, jak oni to robią, ale włoska kuchnia jest po prostu przepyszna. Z każdą kolejną wizytą we Włoszech upewniam się coraz bardziej, że jest to kraj, w którym chcę kiedyś zamieszkać. Spokojna starość w przepięknej Toskanii? Dla mnie brzmi to jak idealny przepis na życie.
~ Iwona Strumpf