Jordanię z roku na rok odwiedza coraz większa liczba turystów, jednakże wśród Polaków wciąż jest to kierunek dość nieoczywisty i mało popularny. Kraje muzułmańskie w wielu osobach wzbudzają uczucie niepewności, czy nawet strachu. Jak się okazuje, zupełnie niepotrzebnie. Mieszkańcy Jordanii bardzo pozytywnie zaskoczyli mnie swoją otwartością i poczuciem humoru. Mogliśmy to odczuć już na lotnisku, zaraz po przylocie, kiedy udaliśmy się do wypożyczalni samochodów, w której mieliśmy rezerwację. Po sprawdzeniu czegoś w swoim komputerze, pan siedzący za biurkiem ze śmiertelnie poważną miną stwierdził, że w naszej rezerwacji jest jakiś błąd i zamiast auta dostaniemy pięć wielbłądów : ) Oczywiście chwilę później okazało się, że to właśnie tylko żarcik i ostatecznie dostaliśmy naszego Nissana.
Z podobnymi sytuacjami stykaliśmy się się jeszcze wielokrotnie w czasie całego wyjazdu. Wszystkie osoby, które spotkaliśmy czy to w miejscach noclegów, czy w knajpkach, czy nawet w zwykłych sklepach były uśmiechnięte i przyjaźnie nastawione. Właściciel piekarni polubił nas na tyle, że zdecydował się pokazać nam swoją podziemną fabrykę, gdzie wypiekane są znane tam chlebki – pity. Oczywiście za wszelkie takie uprzejmości Jordańczycy oczekują napiwku, jednak jest to normalne w tamtejszej kulturze i jadąc tam musimy być na to przygotowani.
Jordania ma wiele do zaoferowania miłośnikom dzikiej natury, a także pasjonatom starożytnych dziejów.

Petra – cud świata
Miejsce, które znajdziemy na wszystkich pocztówkach, magnesach i okładkach przewodników to oczywiście Petra, jeden z siedmiu cudów świata. Mimo, że jest to niewątpliwie miejsce najbardziej zatłoczone i skomercjalizowane, to nawet najwięksi miłośnicy alternatywnych atrakcji absolutnie nie mogą go pominąć planując podróż po tym kraju.
Petra, czyli ruiny miasta Nabatejczyków wykutego w skale, to ogromny górzysty teren pełen różnych ścieżek, szlaków, zakamarków. Główny szlak biegnący wąwozem Al-Siq prowadzi do najsłynniejszej budowli Petry, czyli do skarbca. Jest to najbardziej oblegana przez turystów trasa, trzeba co chwila schodzić z drogi, żeby nie zostać potrąconym przez powozy ciągnięte przez konie lub osiołki. Pod samym skarbcem panuje niesamowity gwar, nie da się zrobić zdjęcia na którym ktoś nie wchodzi w kadr, trzeba być także przygotowanym na zachęty gorliwych właścicieli wielbłądów i osiołków oferujących przejażdżkę na zwierzętach. W tym miejscu zaczynają się też liczne stragany z pamiątkami, które ciągną się aż do rozwidlenia szlaków. Na tym odcinku ciężko w ogóle poczuć klimat i niesamowitą magię tego miejsca. Jednak idąc kawałek dalej możemy skręcić w boczny, mało uczęszczany szlak, który według mapy, jest najtrudniejszym szlakiem na terenie Petry. Szlak pnie się w górę, więc zapewnia piękne widoki na okolicę. Dopiero idąc opustoszałą, dziką ścieżką można w pełni poczuć i nacieszyć się tą atmosferą pradawnych czasów. Szlak kończy się klimatyczną „kawiarenką”, która w rzeczywistości jest po prostu czymś na kształt namiotu i w której Beduini przygotowują między innymi świeżo wyciskany sok z granatów. Miejsce to jest też idealnym punktem widokowym na skarbiec. Dopiero z góry, z daleka od gwarnego tłumu na dole można dostrzec prawdziwy majestat tej budowli. Na terenie Petry znajdziemy także kilka innych szlaków, znacznie mniej obleganych niż szlak główny.
Wadi Rum
Jeśli miałabym wybrać jedno miejsce w Jordanii, które zrobiło na mnie największe wrażenie, to zdecydowanie byłaby to pustynia Wadi Rum. Czerwonawy piasek i liczne skały o przeróżnych kształtach powodują, że można się tam poczuć jak na Marsie. Nie bez powodu zresztą to właśnie tam został nakręcony film „Marsjanin”. Na terenie Wadi Rum znajduję się najwyższa góra Jordanii, Jabal Umm ad Dami o wysokości 1854 m n.p.m. Rozciąga się stamtąd przepiękny krajobraz na całą pustynie, a także na góry w Arabii Saudyjskiej. Poza niesamowitymi walorami przyrodniczymi tego miejsca, można tam też poznać bliżej tę obcą nam kulturę. Naszym przewodnikiem był młody, sympatyczny Beduin, który zapewnił nam sporą dawkę adrenaliny szaloną jazdą po pustyni swoim niepewnie wyglądającym pick-upem. Mieliśmy też okazję spróbować tam tradycyjnych arabskich dań oraz posłuchać na żywo tamtejszej muzyki
Rezerwat Dana
Rezerwat Dana jest większy niż cała powierzchnia Malty, dlatego też udało nam się zobaczyć zaledwie jego kawałek, który jednak wystarczył, by miejsce to zrobiło na nas wielkie wrażenie. Czerwonawe góry dookoła, nieznane gatunki roślin i drzew, no i pusta ścieżka, zero turystów, tylko my i natura.
Morze Martwe i Morze Czerwone
Jordania to nie tylko góry i pustynie. Kraj ten ma też dostęp do morza. Morze Martwe, które właściwie jest jeziorem, z pewnością każdy kojarzy z jego niezwykle wysokim stopniem zasolenia. Gwarantuję Wam, że nie ma w tym żadnej przesady, nawet powietrze jest tam niesamowicie słone!
Chcąc jednak poczuć bardziej klimat nadmorskiego kurortu trzeba wybrać Morze Czerwone. Najbardziej popularna miejscowość nadmorska w Jordanii to Akaba. Stojąc tam nad brzegiem morza, możemy zobaczyć na prawo Izrael, na wprost Egipt, natomiast około dwudziestu kilometrów dalej na lewo znajduje się już granica Arabii Saudyjskiej. Akaba jest miastem bardzo turystycznym, pełnym knajpek i restauracji. Jeśli chodzi o kąpiel w morzu, to być może w sezonie wygląda to trochę inaczej, kiedy plaże są bardziej zatłoczone, jednak my byliśmy tam w lutym i nie da się ukryć, że Europejki w kostiumach kąpielowych wzbudzały pewne zainteresowanie, jednakże nie spotkałyśmy się z żadnymi nieprzyjemnościami z tego powodu
Dżarasz
Dżarasz to ruiny starożytnego miasta rzymskiego, zachowane jednak w bardzo dobrym stanie. Po ogromnym terenie można spacerować kilka godzin podziwiając m.in. amfiteatr, ulicę kolumnową i liczne świątynie.
Góra Nebo
To wzgórze, na którego szczyt można dojechać autem, więc nie trzeba się wspinać, żeby móc podziwiać piękną panoramę. Z górą związana jest historia biblijna zgodnie z którą Mojżesz prowadzący swój lud przez pustynie miał przed śmiercią ujrzeć cel wędrówki. Z Góry Nebo zobaczył dolinę Jordanu, Morze Martwe, Palestynę i Izrael, czyli Ziemię Obiecaną.
Do Jerozolimy stamtąd jest zaledwie 45 km w linii prostej. Przy dobrej pogodzie można ją dostrzec.